Tłum — podobny na rozgrzany na patelni olej, pryska na wszystkie strony, jakby chciał uciec, a smród spalenizny nie wywietrzy się jeszcze długo nawet przy odtworzonym oknie.
Halas — jak za małe buty, przez cały dzień męczy, ale musisz dojść. Niepokój na śniadanie, obskurantyzm na codzienność. Łapczywie wciągasz nosem powietrze do płuc zamykasz oczy i uciekasz myślami daleko stąd.
Cisza- taka różna, dla każdego swoja, jak by nie było trudno, zawsze szukasz skrajek "swojej" ciszy w tej anarchii.